Dziś Connor jest basistą w zespole "The Vamps". Mimo tego co się stało na tamtej imprezie, nie potrafiłam przejść obok jego sukcesu obojętnie, wciąż byłam z niego niesamowicie dumna. Pisał do mnie co miesiąc, prosiłam go, by podawał mi miejsca w których się aktualnie znajduje oraz gdzie koncertuje. Czasami zapominał, ale rozumiałam to, miał dużo roboty, poza tym nie byłam już jego małą Vicky.
Jakoś tydzień temu dostałam telefon od managera Vampsów - Joe'go z którym na samym początku miałam okazję się poznać. Joe zakomunikował, że The Vamps niedługo wracają z Ameryki do Birmingham. Nie mogłam się doczekać. Con obiecał, że wpadnie, ale nie biorę tego na poważnie, na pewno bardzo stęsknił się za rodziną, ma wiele innych ważniejszych spraw ode mnie w tym momencie.
Data ich powrotu była wyznaczona na wczoraj, mimo to nadal nie miałam żadnych wieści od Connora odkąd zadzwonił do mnie Joe.
Od godziny rozmawiałam z Veronicą przez telefon, która pół roku temu wyprowadziła się do Londynu. Bardzo jej zazdrościłam, miałam w planach niedługo zrobić to samo. Po odbyciu rozmowy z nią dostałam sms od Connora, w którym napisał, że chciałby się ze mną spotkać za godzinę w Lettle Caffe, która była niecałe 20 minut od mojego domu. Natychmiast odpisałam chłopakowi,że z chęcią się z nim zobaczę i pobiegłam do szafy przebierając ciuchy. Włosy upięłam w niedbałego koczka, odświeżyłam się troche, ubrałam i zabrałam torebeczkę z najniezbędniejszymi rzeczami, po czym napisałam sms do Ronnie o spotkaniu i wyszłam z domu.
Szłam chodnikiem słuchając muzyki i czasami potrząsając lekko głową w jej rytm. Nagle muzyka w słuchawkach ucichła, a zastąpił ją utwór "Avenged Sevenfold - Buried Alive" świadczący o nadchodzącym połączeniu. Zrezygnowana przejechałam po ekranie akceptując połączenie.
- Halo? - zapytałam lekko znudzonym tonem.
- Victoria! Idziesz już? - usłyszałam podekscytowany głos przyjaciółki.
- Rany Boskie, Veronica, rozmawiałyśmy niecałą godzinę temu!
- Wiem, wiem - odburknęła - po prostu jestem taka szczęśliwa, że w końcu go zobaczymy - pisnęła - to znaczy, miałam na myśli, że ty go zobaczysz i wyślesz mi jego zdjęcie, żebym też go zobaczyła, jeju! - poprawiła się ciągle piszcząc z podekscytowania
- Już nie przesadzaj - zaśmiałam się odwracając w bok i przeglądając się w witrynie sklepowej. Zgarnęłam niesforne kosmyki za ucho, po czym ruszyłam z powrotem przed siebie - Kończę, Ron, jestem już na miejscu - powiedziałam szybko odciągając telefon od ucha i zakańczając połączenie.
Stałam pod kafiarnią dobre 10 minut. Co chwila stawałam na palcach i rozglądałam się w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Czasami próbowałam wyhaczyć jego twarz w jakimś przejeżdżającym aucie, lecz niestety po Ballu nie było śladu. Po kolejnych, długich i uporczywych 5 minutach doczekałam się telefonu od Con'a.
- Hej Victoria. Bardzo przepraszam za to, że na mnie musiałaś tyle czekać, ale coś mi wypadło i dziś już nie dam rady. Ogromnie przepraszam raz jeszcze! - mówił jakby na jednym wdechu. Ścisnęłam telefon w ręce czując jak wzrasta we mnie złość, którą natychmiast postanowiłam opanować biorąc kilka głębszych wdechów. - Victoria? Jesteś tam?
- Tak, jestem - odchrząknęłam - W porządku, wszystko okej, nic się nie stało - starałam silić się na przyjazny ton.
- Może innym razem? - zaproponował już radośniej
- Tak, może - odparłam przygaszona - Pa - dodałam cicho i się rozłączyłam. Czułam jak oczy zachodzą mi łzami. Może i powinnam mieć troche więcej wyrozumiałości, ale nie sądziłam, że po takim czasie potraktuje mnie w ten sposób, myślałam, że coś jeszcze dla niego znaczę.
Gdy wróciłam do domu, napisałam do Ronnie sms'a opowiadając jej po krótce o tym, co się wydarzyło. Tuż po tym odpaliłam komputer i włączyłam jakąś spokojną muzykę na youtube i zaczęłam przeglądać twittera.
- Victoria, mogłabyś tutaj zejść? - usłyszałam krzyk mojej mamy z salonu.
- Słucham? - zapytałam schodząc po schodach.
- Ktoś czeka na Ciebie w przedpokoju - obwieścił tata przemieszczając się z kuchni do salonu.
Zmarszczyłam brwi zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi, po czym zeskoczyłam z ostatniego schodka i pokierowałam się do przedpokoju, w którym na czarnej pufie siedział chłopak w niebieskiej koszulce i z raybanami na nosie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chłopak powoli podniósł się z pufy i zdjął okulary szeroko się do mnie uśmiechając, a ja stałam jak jakaś idiotka i wpatrywalam się z niego jak w obrazek.
- Hej - jego zachrypnięty głos wyrwał mnie z błogiego stanu, dzięki czemu odzyskałam władzę nad ciałem.
- Con! - pisnęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję - Co ty tu robisz?
- Nie umiałem Cie tak po prostu zostawić, wybacz moje dobre wychowanie - zaśmiał się przytulając się do mnie mocno. - a to na przeprosiny - podniósł z pufy bukiet czerwonych róż i mi je wręczył.
- Jesteś niemożliwy. Nie musiałeś, na prawdę! - odebrałam od chłopaka podarunek szeroko się uśmiechając. - Zdejmuj buty i idź do mojego pokoju, a je te róże włożę do wazonu. - poleciłam chłopakowi kierując się do kuchni.
Kwiaty postawiłam na parapecie na którym siedział Con.
- Pamiętam jak siedzieliśmy tutaj i obserwowaliśmy moknących ludzi gdy lał deszcz - zaśmiał się patrząc przez okno. - Co słychać? - zapytał po chwili odwracając głowę w moją stronę.
- Okropnie tęskniłam - odpowiedziałam układając usta w smutną podkówkę.
- Ja też, mała - przygarnął mnie do siebie i ucałował w czoło.
- Dobra, dobra, starczy tego dobrego! - zaśmiałam sie wyrywając się mu, po czym rzuciłam się na materac - Opowiadaj lepiej co ciekawego działo się u Ciebie! - poklepałam miejsce obok siebie zachęcając chłopaka do spoczęcia obok mnie. Ball posłusznie przydreptał i ułożył się wygodnie na materacu.
Zaczął opowiadać od pierwszych wyjazdów z The Vamps, o koncertach, o fankach, wywiadach, członkach zespołu.
Dokładnie o 21 postanowił opuścić moje skromne progi. Byłam wniebowzięta. Tak długo go nie widziałam i tak okropnie się za nim stęskniłam, że te kilka godzin nie wystarczyły mi, by się nim nacieszyć. Byłam spragniona mojego przyjaciela
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu, więc zerwałam się na równe nogi i popędziłam w stronę telefonu akceptując połączenie.
- Halo?
- Cześć słońce, co słychać? - usłyszałam miły głos mojego chłopaka - Maxa.
- Connor był u mnie, poza tym wszystko w porządku, a u Ciebie?
- Stęskniłem się, robisz coś jutro? - zaśmiałam się słysząc jego przesłodzony ton
- Widzę się z tobą - odparłam natychmiast po czym usłyszałam jego śmiech.
- To dobrze się składa, bo ja się z tobą też jutro widzę. - powiedział podśmiewając się,po czym dodał - do zobaczenia, śpij dobrze słońce.
- Nie mogę się już doczekać, pa!
Po zakończonej rozmowie zrzuciłam z siebie ubranie , zrobiłam wieczorne czynności w łazience, przebrałam się z piżamę i wróciłam do pokoju, gdzie rzuciłam się na materac i wyjrzałam za okno, które rozpoczynało się od paneli aż po dach, który w moim pokoju był po skosie akurat w tym miejscu. Lubiłam oglądać nocny ruch uliczny. Podświadomie jednak zawsze szukałam twarzy Connora. Westchnęłam cicho przypominając sobie chłopaka z imprezy u Jerry'ego, a chłopaka który dziś gościł w moim domu. Connor zmienił się - to chyba jasne, każdy człowiek się kiedyś zmienia, jednak to nie jego wygląd, czy charakter uległ zmianie, lecz relacje pomiędzy nami i jest to bardzo odczuwalne i lekko nieprzyjemne.
Ponownie westchnęłam i ułozyłam się do snu. Ciągle dręczył mnie dzisiejszy obraz Ball'a, ale w koncu po upływie kilkunastu, jak mi się wydawało, minut udało mi się odpłynąć do krainy morfeusza.
______________________________
Haj! Miło mi, że ktoś to czyta, serio, bardzo trudno jest zdobyć czytelników.
Poprosiłabym każdego kto to przeczyta, by zostawił po sobie ślad w komentarzu, nawet głupie "spoko" czy inne takie mnie zasatysfakcjonują, bo będę wiedziała, że jest tutaj ktoś kogo interesują moje wypociny.
Możecie dać mi follow na tt @ohwowbradley, zawsze follow back:) + jak ktoś chce to może f4f na tumblr?: http://ohsweetie-pie.tumblr.com/
Teraz sprawy mniej ogólne: ktoś mi napisał o tym, że chce Brada? Postaram się go zwabić do następnego rozdziału, tak samo jak i Max'a!
4 KOMENTARZE= 2 RODZIAŁ!
nawet nieźle piszesz, rozdział przyjemny- mój kochany Connor;) Chociaż mogłabyś troche bardziej zagłębiać się w szczegóły np. co myślą bohaterowie;)
OdpowiedzUsuńTAK tak chce Bradleya;)
Czekam na next!!:)
Robiłam to na szybko, starałam się w to zagłębić,a le średnio wyszło jak widać, + ktoś na tt mi zwrócił uwagę, żebym dodawała mniej tych opisów no i w poprzednim rozdziale mnie opisow np. ubran, wiec bylam zmieszana i sama juz wlasciwie nie wiedzialam jak to napisać.
UsuńMiło mi, że komentujesz, dziękuje x
<3 dalej
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny roździał?
OdpowiedzUsuńdodam w przeciągu najbliższych kilku dni jak sie wyrobie:) x
UsuńPrzyznam szczerze, że mi bardzo podobają się takie opisy. Rzadko się zdarza, żeby ktoś tak dokładnie wszystko opisywał i mi się to zdecydowanie podoba. ♥
OdpowiedzUsuńMoże i jestem wredna, złośliwa itd., ale mam nadzieję, że Max z nią zerwie. Ja chcę Brada! I to już! :)
PS. Mój komentarz jest czwarty. Mam nadzieję, że będziesz kontynuować to fanfiction i że kolejny rozdział wkrótce się pojawi. Byłabym zawiedziona, gdyby nie. ;)
Pozdrawiam.♥
Po pierwsze powodzenia w redagowaniu kolejnego rozdziału. :) A po drugie nominowałam Cię do Liebster Award. ;)
Usuńhttp://impassivity-fanfiction.blogspot.com/p/liebster-awards.html
hej chciałam ciebie poinformować , że zostałaś nominowana do Liebster Awards przez http://imagioonedirection5secondsofsummer.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńHej! Masz niezły styl pisania.
OdpowiedzUsuńMogę się przyczepić do tego,że za bardzo opisujesz ubiór- to trochę przeszkadza,możesz te opisy troszeczkę skracać - uwierz,że zagłębiając się w lekturę, to co ubierze bohaterka nie ma aż tak wielkiego znaczenia :)
Czekam,aż pojawi się Bradley i reszta ekipy,a zwłaszcza moje słońce Trissie.
Myślę,że jeszcze kilka rozdziałów i nabierzesz wprawy,powodzenia! :)
x @niallzzbae