piątek, 17 października 2014

Rozdział 2

Obudziło mnie bardzo donośne, niosące się echem pukanie. Nie ustępowało nawet na chwilę. Zirytowana jęknęłam i zakryłam głowę poduszką w nadziei, że dzięki temu nie będę słyszała tego nieznośnego hałasu, niestety, pomimo pierzyny na mojej głowie, postukiwanie wciąż było donośne. Jęknęłam przeciągle zrzucając z siebie poduszkę, po czym uniosłam się do pozycji siedzącej i ziewnęłam przecierając oczy. Znowu usłyszałam puknięcie, które dobiegało zza moich pleców. Gwałtownie się odwróciłam i wyjrzałam za okno, gdzie stał Connor, który trzymał w ręku kamyki z podjazdu na którym stał. Przewróciłam oczami i zaczęłam się siłować z otwieraniem okna.
- Chcesz mi zbić szybę? - krzyknęłam do niego.
- Wpuść mnie! - odparł tylko śmiejąc się - rzucam tymi kamieniami dobre pół godziny, już myślałem, że Cie nie obudze
- Idiota - burknęłam jakby sama do siebie, zamknęłam okno i rzuciłam się biegiem w stronę schodów, by otworzyć chłopakowi drzwi. Przechodząc obok salonu zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 8:01. Czy ten chłopak na prawde myślał, że ja w wakacje nie mam lepszych zajęć, tylko wstawanie w środku nocy?
- Czy ty nie masz życia, Connor? - rzuciłam chłopakowi na przywitanie, kiedy przekraczał próg mojego domu.
- Zupełnie nie wiem o czym mówisz. - uśmiechnął się szyderczo zdejmując buty, po czym zaczął za mną podążać do kuchni. Tam nalałam nam soku pomarańczowego, a następnie udaliśmy się do mojego pokoju. Tam oboje upiliśmy kilka łyków i odstawiliśmy swoje szklanki przy materacu na którym się położyliśmy.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam po chwili ciszy
- Cóż.. - zaczął chłopak ucinając na chwilę, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią - Więc wstałem wcześnie rano i tak chodziłem zupełnie nie mając co robić. Byłem tak podekscytowany naszym spotkaniem, że nie mogłem się doczekać, i tak znalazłem się tutaj. - Uśmiechnął się szeroko unosząc ramiona.
- Jesteś niemożliwy - roześmiałam się dając chłopakowi kuksańca.
- Jakie plany masz na dzisiaj?
- Cóż, zamierzałam spotkać się z Maxem, a tak poza tym to resztę dnia mam wolną - odparłam, po czym ugryzłam się w język. Connor nic nie wiedział o moim chłopaku. Jestem z nim dopiero trzy miesiące, na razie nie jest to nic poważnego, więc stwierdziłam, że nie ma potrzeby mieszania Connora w tę sprawę.
- Kto to? - Zapytał wyraźnie zainteresowany i ożywiony. Westchnęłam cicho i zamknęłam na chwilę oczy. W duchu karciłam się za swoją niewyparzoną buzię.
- Mój chłopak - mruknęłam - Tak jakby. - dodałam w napływie paniki widząc zszokowaną minę Connora. - To nic poważnego - zaśmiałam się nerwowo i lekceważąco machnęłam ręką.
- Nie, nie! To w porządku. Bardzo się cieszę, że mam chłopaka - zaśmiał się sztywno. Atmosfera robiła się ciężka, czułam się bardzo niekomfortowo, sądząc po naburmuszonej minie Con'a, on też nie czuł się zbyt swobodnie. - Ile jesteście razem? - zapytał siląc się na miły ton.
- Jakoś.. trzy miesiące. - odparłam wymuszając uśmiech - Możemy o tym nie mówić? - westchnęłam wstając z materaca.
- Jak wolisz - odpowiedział chłopak unosząc się do pozycji siedzącej po czym wlepił wzrok w podłogę. Wypuściłam ze świstem powietrze i podeszłam do szafy wybierając z niej ubrania, po czym udałam się do łazienki uprzednio informując Connora, że zaraz wrócę.
Po powrocie z toalety długo rozmawialiśmy o głupotach, w międzyczasie zjedlismy śniadanie i zrobiliśmy sobie kilka idiotycznych zdjęć, które oczywiście musiały powędrować na strony społecznościowe. Gdzieś między tym dostałam sms od Maxa, który zaproponował mi obiad w jakiejś restauracji o 14. Znając jego nie będzie to nic nadzwyczajnego, pójdziemy na pizzę, czy kebaba, ot mój romantyk. Mimo to zgodziłam się. Connor gdy się o tym dowiedział zaproponował podwózkę, nie byłam  skłonna odmówić.
Maximilian czekał na mnie w rogu lokalu, przy stoliku obok okna. Ciepło mnie przywitał i nakazał usiąść. Zdjęłam swój czarny sweterek uśmiechając się do niego nieśmiało i sięgnęłam po MENU - tak jak on.
- Wiesz, wczoraj wygrałem 4 rundki pod rząd w LOL'u, w tym rankeda. - rozpoczął rozmowę. W odpowiedzi jedynie uniosłam wzrok znad karty dań i obdarowałam go pogardliwym spojrzeniem, po czym odchrząknęłam i odstawiłam MENU nie spoglądając na Maxa.
- O co chodzi?- zapytał zmartwionym głosem.
- Wiesz, właśnie mi się przypomniało dlaczego się do Ciebie nie odzywałam przez ostatnie kilka dni. Myślałam, że dało Ci to coś do myślenia, a ty NA RANDCE wciąż męczysz te same tematy, więc koniec końców jak zwykle się rozczarowałam. - wyjaśniłam akcentując niektóre słowa.
- Vickey, nie przesadzaj - jęknął i chyba chciał mówić coś dalej, ale mu przerwałam.
- Nie, Max. Nie przesadzam - spojrzałam w jego oczy - Jeżeli tak bardzo musisz grać, to sobie graj, rozwijaj uzależnienie, ale mnie w to nie wciągaj, nie raz powtarzałam, że nie mam zamiaru z tobą dyskutować na ten temat i wysłuchiwać jaki to los jest okrutny, że przegrałeś rundkę, albo jaki świat piękny, bo wygrałeś. Mógłbyś się w końcu ogarnąć.
Max mi na to nic nie odpowiedział. Kelner zebrał nasze zamówienia i po 20 minutach się ich doczekaliśmy. Przez cały czas panowała niezręczna cisza. Jedliśmy w milczeniu nawet na siebie nie spoglądając przez co moja wściekłość rosła. Gdy skończyłam, wyjęłam z portfela sumę pieniędzy za mój obiad i położyłam na stole. Max powiedział, żebym to zabrała, jednak ja zupełnie nie zwracałam uwagi na to co on do mnie mówił. Ubrałam sweterek i wyszłam bez słowa.
Przypomniało mi się, że Connor mówił, bym zadzwoniła do niego w chwili gdy będę chciała wracać, wówczas może mnie podrzucić do domu. Pomyślałam sobie, że autobus mam za pół godziny, a Con na pewno będzie szybciej, więc postanowiłam przystac na jego usługę.
Connor był na miejscu dokładnie 10minut po zakończeniu rozmowy ze mną. Przynajmniej tak mi się wydawało. Z jego auta wysiadł dość wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach, który na pierwszy rzut oka skojarzył mi się w tym lwem z "Epoki Lodowcowej".
- Hej, jestem James - wyciągnął do mnie rękę.
- Miło mi - odparłam niepewnie, delikatnie ściskając jego dłoń - Pan mi wybaczy, ale ja na kogoś czekam.
- Na mnie - odpowiedział automatycznie - Connor kazał mi po Ciebie przyjechać, bo jego coś zatrzymało. Jesteś Victoria, tak?
Przez chwilę przyglądałam mu się w milczeniu i analizowałam jego słowa. Po chwili dotarło do mnie, ze to TEN James. James z The Vamps! Automatycznie obdarzyłam go szerokim uśmiechem i kiwnęłam głową.
- Tak, jestem Victoria. - przytaknęłam - Cóż, jeżeli Connor nie miał czasu, to trudno. Jedźmy.
James otworzył mi drzwi, a następnie okrążył samochód, by usiąść za kierownicą. Przez całą drogę opowiadał mi jacy wszyscy są podekscytowani poznaniem mnie. James zawiózł mnie do ich domu. Niepewnie przekroczyłam próg drzwi i zdjęłam sandałki na koturnie, po czym poczłapałam za James'em do salonu, gdzie znajdował się zespół w pełnym składzie.
Gdy tylko stanęłam obok James'a, podbiegł do mnie Connor i mocno mnie wyściskał.
- Wybacz, że nie przyjechałem, jadłem obiad.
Posłałam mu pogardliwe spojrzenie, na co Con pociągnął mnie za rękę i rozpoczął przedstawianie chłopaków.
- To jest James, ale jego już poznałaś - machnął lekceważąco ręką na James'a, który zrobił obrażoną minę i poszedł dalej. - To Bradley, nasz wokalista - wskazał na chłopaka z ciemnymi kręconymi włosami, którego oczy mnie zahipnotyzowały. W filmikach na youtubie, oczywiście, wydawał się czarujący, ale to nic w porównaniu z tym na żywo. Poczułam jak świat na chwilę zwalnia. Brad pomachał do mnie lekko ręką delikatnie się uśmiechając. Poczułam jak zalewa mnie fala gorąca i twarz przybiera purpurowego koloru. Moje myśli zaprzątał tylko on. Zabawne, w sekundę namącił mi tak w głowie, że nic innego się nie liczyło. Poczułam dziwny, ale przyjemny uścisk w brzuchu.
- Hej - wyszeptałam do niego, bo tylko na tyle było mnie stać. Nagle Connor mocno szarpnął mnie za rękę.
- Słyszysz, dziewczyno, co ja w ogóle do Ciebie mówię? - warknął zniecierpliwiony wpatrując się we mnie.
- Wybacz, zamyśliłam się - uśmiechnęłam się skrępowana - Mógłbyś powtórzyć?
- Przedstawiłem Ci Tristana - wskazał na blondyna, który emanował pozytywną energią.
- Ah, to ten niesamowity perkusista! - klasnęłam w dłonie uśmiechając się szeroko do blondyna - Bardzo miło mi Cię poznać - uścisnęłam jego dłoń, na co chłopak bardziej się rozpromienił.
- Nam Ciebie również, Connor wiele o tobie opowiadał - Odparł Tristan wciąż się szeroko uśmiechając. W odpowiedzi spojrzałam na Connora unosząc jedną brew do góry z delikatnym uśmiechem. Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć, poczułam w kieszeni wibracje telefonu, co zwiastowało przyjście sms. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość.

OD: Max
"Z tego chyba nic nie wyjdzie, sorry."

Zamrugałam szybko trzy razy powiekami, nie wierząc własnym oczom, następnie ścisnęłam telefon czując nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, w rezultacie ekran telefonu zgasł, a ja drżącymi rękoma schowałam go spowrotem do kieszeni spodni.
Zrobiło mi się przykro, to jasne, w końcu zmarnowałam kilka dobrych miesięcy na jakiegoś durnego dzieciaka, który w zamian nie miał mi nic do zaoferowania. Jednak chwilami Max był bardzo fajnym chłopakiem, przystojnym... ale uporczywym. Z jednej strony mi ulżyło, że to wszystko skończyło się teraz, nie później, szkoda by było moich nerwów, a jednak z drugiej strony byłam wściekła, bo chwilami, na prawdę podobała mi się wizja jego u mojego boku.
Westchnęłam cicho i ponownie wyjęłam i odblokowałam telefon pokazując go Connorowi.
- O kurcze, przykro mi - szepnął przytulając mnie do siebie.
- Daj spokój, przeżyję - westchnęłam siląc się na uśmiech i odebrałam telefon od chłopaka.
- Chodź - złapał mnie za rękę i poprowadził schodami na górę, prosto do swojego pokoju, który mieścił się na końcu korytarza. - Teraz mi się już nie wymigasz - zaśmiał się szyderczo zamykając za mną drzwi na klucz, który później schował do tylnej kieszeni spodni. Spojrzałam na chłopaka lekko zaniepokojona krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Do czego zmierzasz, Connor? - zapytałam, gdy zauważyłam, że szuka czegoś w szafie.
- Zaśpiewasz mi - wyciągnął z szafy czarny futerał, a z kolei z niego, gitarę.
- Ty sobie chyba żartujesz? - opuściłam ręce wzdłuż ciała szeroko otwierając oczy ze zdziwienia.
- Słuchaj, kiedyś, przy jednej z naszych rozmów przez telefon mi to obiecałaś - zaczął, ale mu przerwałam
- Connor! Była 3 w nocy, ja nie wiedziałam jak mam na imię, jedyne czego wówczas chciałam, to spać!
- Oh, ogarnij się - mruknął oburzony - Słuchaj, mi jakoś udało się do czegoś dojść, z tym "talentem", teraz czas na Ciebie.
- Pozwól, że sama zadecyduję kiedy nadejdzie odpowiednia pora. - ponownie skrzyżowałam ręce siadając na łóżko.
- Dałem Ci na to 3 lata i za przeproszeniem, gówno przez ten czas zrobiłaś, więc najwyższa pora, abym ja wszedł do akcji.
- Pewnie, panie wszystkomogący - przewróciłam oczami.
- Przestań już gadać - odparł spokojnie siadając obok mnie na łóżku - i śpiewaj - dodał uderzając w pierwszy akord. - Victoria, obiecałaś mi.
- Jezu dobra! - uniosłam ręce w geście poddania się - Już dobra, zaśpiewam.. Powiedz tylko co to za piosenka.
- Oh Vicky, Vicky - zaśmiał się spoglądając na gitarę - Brand New Me, dajesz mała. - znowu brzdąknął w akord, a ja zaczęłam cicho śpiewać, powoli się rozkręcając. Z każdą chwilą moja pewność siebie rosła. Nagle uświadomiłam sobie, że nie mam co się złościć na Maxa, w końcu mnie też ten związek zaczynał przytłaczać. Nie pasowaliśmy do siebie ani ciałem, ani duszą. Nie ma co się oszukiwac, to by nie wypaliło, jesteśmy z dwóch zupełnie różnych światów. Możemy jedynie rozstać się w zgodzie.
Kiedy skończyłam śpiewać, uniosłam swój wzrok na Connora, wyczekując jego reakcji, która nastąpiła kilka sekund później.
- Jesteś idiotką, Victoria. - westchnął układając gitarę na futerale na ziemi.
- Dlaczego?
- Bo masz cudowny głos, możliwości... i zupełnie nic z tym nie rozbisz. - wyjaśnił spokojnie, po czym zaczął zbliżać się do mnie. Kiedyś by mnie to odpychało, ale dzisiaj, właśnie w tym momencie coś zaczęło mnie do niego przyciągać. Wyciszyłam zdrowy rozsądek i pozwoliłam się pocałować Connorowi. Usłyszałam cichy, niski pomruk aprobaty wydobywający się z jego gardła. Ujęłam jego twarz w głonie i pogłębiłam pocałunek. Boże, on na prawdę świetnie całował!
- Connor - wyszeptałam przerywając pocałunek - Tylko błagam, bez zobowiązań.
- Jak sobie życzysz - zaśmiał się, po czym znowu zaczął mnie całować.
___________________________________________

Żeby nie było głupich domysłów, do niczego gorszego nie doszło!:) Connor niby grzeczny, ale wykorzystuję desperację Victorii, głupek. Brada jest dosyć mało, ale chłopak się dopiero rozkręci, jeszcze będziecie mieć go dosyć;)
W sumie nie wiem co pisać, tłumaczyć chyba nie muszę dlaczego tak długo to trawło, każdy wykręca się szkołą, u mnie nie inaczej, jednak jestem uziemiona, więc mam sporo czasu w domu, jeżeli przybędzie mi w jakiś sposób czytelników (postarajcie sie!) to rozdziały będą dodawane częściej:)
Mała informacja, albo i #spojler: Na razie nie planuję całkowicie "wyrzucać" Maxa z opowiadania. Chłopak w tym momencie snuje nikczemne plany i zamierza lekko pokomplikowac pewne sprawy, ale to później.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA, UDOSTĘPNIANIA, ROZGŁASZANIA. NIE POGNIEWAM SIĘ.
KOCHAM WAS! x


16 komentarzy:

  1. Niesamowity :> Tak, to najlepsze określenie :D Masz urzekające i bardzo przyjemne słownictwo :) Czytałam z takim zapałem, że nawet nie zauważyłam gdy skończyłam xd Oh, dziewczyna ma szczęście xd Connor jest cudny :> Choć wnioskując po nagłówku i jej odczuciach co do Brada to coś czuję, że jednak pomiędzy nimi będzie się więcej działo :)
    Podoba mi się główna bohaterka :) Jest śmiała i taka... prawdziwa :)
    Max okazał się niestety kretynem. Albo stety xd Nie wierzę, że gry przyćmiły mu umysł... Jezu xd
    Tak czy inaczej będę na 100% czytać i komentować i mam nadzieję, że się odwdzięczysz :) ;*
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Zależy od czytelników, jak na razie, mimo mojego spamu wszędzie, ludzi mało interesuje to opowiadanie, wnioskując po tak małej ilości komentarzy. Jeżeli dojdzie przynajmniej jeden komentarz, który nie jest spamem, to rozdział powinien pojawić się w najbliższym czasie:)

      Usuń
  3. To, że osoby ci nie komentują, to nie znaczy, że nie czytają. Tak wiem.. Wiem, że komentarze dadają weny, motywacji itd. ale tak na prawdę wystarczy, że Tobie podoba się to co piszesz! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale jednak postanowiłam opublikować to z nadzieją, że będzie kilku zainteresowanych. Komenatrze to nie tylko motywacja, ale i właśnie udowadnianie że nie jestem tak beznadziejna i jest ktoś kto chce to czytać. Jeżeli nie widzę moich czytelników, to nie wiem czy w ogóle istnieją. ;) Ale dziękuje :*

      Usuń
  4. Przeczytałam przed chwilą prolog i dwa rozdziały i jestem naprawdę zachwycona! :D
    Podoba mi się twój styl pisania i historia jaką piszesz już mnie wciągnęła c:
    Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jak tym razem napiszę tylko taki krótki komentarz, hah :D Na ogół staram się pisać dłuższe, wiem, jaką sprawiają one przyjemność autorce. Sama piszę fanfiction i rozumiem twoje "zapotrzebowanie" na komentarze c;
    Przy okazji zapraszam c: thankyouforthemusicpoland.blogspot.com

    Będę czytać dalej i spytam jeszcze: gdzie powiadamiasz o newsach? Mnie osobiście najbardziej odpowiada ask, ale jak korzystasz z twittera albo czegoś innego, to nie pogardzę c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale w tym natłoku różnorakich spraw zupełnie zapomniałam. :)
    Dobrze, że napisałaś, że do niczego więcej nie dojdzie, bo ja domysły miałam. :D
    Masz stuprocentową rację. Con niby taki niewinny, a tu wykorzystuje sytuację. Oj, nieładnie. ;>
    No okej. W sumie stało się tak, jak chciałam. Max z nią zerwał = jest wolna. I to mi się podoba. :) Dobrze, że tego jakoś specjalnie nie przeżyła, bo przynajmniej obyło się bez zbędnego płaczu, krzyku etc. etc....
    Ale co to! Po przeczytaniu notki pod rozdziałem zaczynam się trochę bać. Co ten Max może knuć? :o
    Haha. Wiem, jak to jest z tym LOLem, bo u mnie w klasie połowa chłopaków jest uzależniona. :D
    Wspaniale opisałaś tę sytuację, kiedy tak patrzyli na siebie z Bradem... *.* To było takie magiczne. ♥ Twój styl pisania jest świetny. Genialne opisy. ♥
    Chciałam tylko powiedzieć, że czuję niedosyt i czekam na więcej Brada! ☺
    Doskonale wiem, dlaczego tak zależy Ci na komentarzach, bo sama mam ten sam problem, że nawet jak ktoś czyta, to ciężko mu wystukać te kilka liter i skomentować, dlatego po raz kolejny przepraszam; po pierwsze za opóźnienie, a po drugie za ten komentarz, który jest totalnie bez jakiegokolwiek ładu. To chyba przez to, że zegar wskazuje 00:36 i moje szare komórki odmawiają współpracy. :) Przepraszam. :*

    PS. Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuźde, zerwanie przez sms xD bardzo dojrzale Max, no po prostu w ch*j dojrzale. Ja rozumiem, że lubi grac w LoL'a, CS i te sprawy, ale bez przesady.. nawijać o tym cały czas dziewczynie i mieć do niej pretensje, że jest zła? :/ no a potem dla zwieńczenia trzeba z nią zerwać.. ale w sumie to dobrze dla Vicki, bo od takich jak Max to tylko uciekać.

    Ehh co ta Vicki wyprawia... najpierw oczarowana Bradem, potem nagle całuje Connora.. ja tez chcę mieć takie branie xD

    Czekam niecierpliwie na rozwój sytuacji i życzę powodzenia w pisaniu :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Doszły nawet 2-3 komentarze! ^^ To kiedy rozdział?? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie sie nie spodziewałam ze tyle osób napisze :D rodzial powinien pojawić sie w przeciągu tygodnia jeżeli sie z nim wyrobie ;)

      Usuń
  8. Haaha mogę się pochwalić że ci trochę pomogłam z czytelnikami ;p. Ale to nie jest ważne. Ważne że będzie rozdział!! ^_^

    OdpowiedzUsuń